Wczoraj wzięłam udział w warsztatach z kaligrafii Agnieszki Węgrowskiej. Chciałam nauczyć się pisać piękne litery już od kilku lat lat, więc byłam bardzo podekscytowana. Tym bardziej, że cieszyłam się na spotkanie z koleżankami. I rzeczywiście było fantastycznie, ale kilka rzeczy mnie zaskoczyło i o nich właśnie poniżej.
Pisanie obsadką nie jest łatwe nawet dla doświadczonych
Pierwsze lata podstawówki spędziłam w drewnianej ławce z wydrążonymi rowkami na obsadki i ołówek oraz specjalnym otworem na kałamarz. I nie był to tylko archiwalny szkolny gadżet, ale jak najbardziej funkcjonalny mebel. W kałamarzu pływał prawdziwy atrament, a obsadka zaopatrzona w stalówkę stanowiła wyposażenie każdego piórnika (też najczęściej drewnianego). Każdy z nas uzupełniał niezliczone linijki szlaczków różnej maści, najpierw ołówkiem, a potem obsadką. Zatem na początku warsztatów czułam się weteranką korzystania z tego sprzętu i bez problemu umieściłam stalówkę w obsadce. Znacznie gorzej poszło, gdy stalówka zaczęła skrobać po papierze. A to za dużo atramentu (trzeba nadmiar pozostawić na krawędzi butelki z atramentem) i wychodzi zamiast litery wielki kleks. A to za mało i wystarcza go tylko do połowy literki, demonstrując deficyt za pomocą dwóch kresek konturowych. Okazało się, że w użytkowaniu stalówki nie wystarczy kiedyś nabyta umiejętność (jak w jeździe na rowerze czy samochodem) i trzeba edukację rozpocząć od początku. Czyli od kresek, lasek, a potem pierwszych literek.
Mimo braku widocznego efektu, ćwiczenie wciąga
Żmudne stawianie kresek po jakiejś godzinie zaczęło obfitować minimalnym postępem. Stalówka coraz częściej słuchała ręki (czarnej od atramentu) i można było pomału sklejać pierwsze litery. Jednak napisania pangramu (czyli zdania zawierającego wszystkie litery danego języka) – “Mężny bądź, chroń pług Twój i sześć flag” podjęli się nieliczni. Ale to zupełnie nie zrażało i wszyscy zakupili sobie “niezbędnik skryby” – deklarując w ten sposób wierność kaligrafii.
Atrament do pisania można zrobić prawie ze wszystkiego
To, że pisze się stalówką korzystając z atramentu, wie każdy, szczególnie ten który co tydzień pompuje go do swojego pióra. Ale żeby atrament z kwiatków robić? I to pachnący, z róż, pelargonii, tulipanów, wszystkie zakonserwowane spirytusem, aby nie straciły intensywności. Z czego jeszcze można otrzymać atrament? Brązowy – z orzechów włoskich, fioletowy – z dzikiego wina i malin (i do tego pachnący), czarny – galasowy.
Kaligrafia może mieć znaczenie terapeutyczne
Koncentrowanie się na pisaniu liter zastępuje medytację, wyrównując oddech, może nawet spowalniać pracę serca – słowem jest alternatywą (albo lepiej uzupełnieniem) dla jogi czy treningu uważności.
Trwa przedświąteczne szaleństwo, szukamy upominków dla najbliższych. Myślę, że to pora aby zrobić coś dla siebie, a warsztaty kaligrafii byłyby takim wymarzonym prezentem dla wielu z Was.
Dzień dobry.
Piszę zielonym, ale urzekł mnie brązowy. Można kupić, nie jet tani, ale sam chciał bym go zrobić. Na przykład z orzechów. Plamią rzeczywiście cudnie na brązowo. Ale jak zrobić atrament!? Poradźcie.
Super sprawa, można zdobyć nowe doświadczenia 🙂
Zawsze ciekawiła mnie kaligrafia, pisanie pięknych liter, na które aż chce się patrzeć! I dzięki Tobie chyba na prawdę się skuszę na warsztaty. Zaskoczyłaś mnie natomiast faktem, że atrament można zrobić z kwiatów czy orzechów! Pozdrawiam!
ilwlife.blogspot.com
Hej Danusia, też myślałam, że to będzie łatwiejsze 🙂
Spodziewałam się również ogromnej frajdy i tutaj już nie było niespodzianki 🙂 🙂 🙂
Absolutnie trzeba to powtórzyć 🙂