Często mówi się, że czterdziestka jest cezurą oddzielającą młodość, doświadczanie, realizacje marzeń i podejmowanie wyzwań od … spędzania życia młodej emerytki. Po “40” zazwyczaj masz pracę, męża, dzieci, mieszkanie, byłaś w Chorwacji i Paryżu. Co cię może jeszcze zaskoczyć? Po co wychylać się ze strefy stabilizacji i komfortu?
Jestem nauczycielką, wykładowcą, trenerem, rodzicem, a co za tym idzie, uczę. Uczę dużo i często, a artykuły na Nauczonej nie są wyjątkiem. Jedną z najważniejszych rzeczy, jakich nauczyłam się sama, i którą chciałabym wam przekazać jest to, że naprawdę, nigdy nie jest za późno na naukę. A co jeszcze ważniejsze – że nauka to nie tylko certyfikaty, szkolenia i dyplomy. Nauką równie dobrze może być próbowanie przepisów na smaczne pierogi, same zobaczycie poniżej!
OK, to czego ja się nauczyłam po “40”?
1. Jak zmienić pracę (4 razy!)
Będąc nauczycielem zatrudnionym przez mianowanie (chroni Karta Nauczyciela), mało kto decyduje się skakać na głęboką wodę i zmieniać pracę na taką bez zabezpieczenia umową na czas nieokreślony. A ja poskładałam równiutko szkolne rzeczy i rozpoczęłam zmiany. Najpierw praca w samorządzie powiatowym, potem na prywatnej uczelni, następnie w dobrym liceum – ale z umową tylko na zastępstwo, na końcu w ośrodku doskonalenia nauczycieli. Pozwoliło mi to na różne spojrzenia na edukację, a tak szeroka perspektywa to już prawie doświadczenie eksperckie, które ciągle się przydaje.
2. Jak założyć własną firmę (a właściwie dwie)
Z pierwszą weszłam w spółkę i Pracownia Edukacyjna K&K do dzisiaj widnieje na błyszczących okładkach 28 publikacji z ISBN, a spotykani z tamtych czasów nauczyciele wspominają ją z rozrzewnieniem.
Druga, z sentymentu nazwana Pracownią Edukacyjną, współtworzyła Szkołę Praktyków Wizualnych, a dzisiaj firmuje blog nauczona.pl
3. Jak zrobić doktorat…
…w 3,5 roku, pełniąc w tym czasie funkcję dyrektora? W dodatku doktorat z nauk humanistycznych, co dla chemika okazało się być …ciekawym doświadczeniem. Oczywiście największą trudnością było zmaganie się z własnymi słabościami: brakiem dyscypliny, zniechęceniem i z ciągłym wrażeniem stania w miejscu. Ostatecznie udawało się przejawy prokrastynacji pokonać i powoli posuwałam się do przodu. Czasami było po prostu śmiesznie, gdy “zestrachanej” przyszło mi zdawać egzamin z filozofii czy stać w ogonku studentek na uniwersyteckim korytarzu w kolejce do pani profesor. Ostatecznie przekonałam się, że doktorat w wieku 48 lat nie jest niczym osobliwym.
Więcej napiszę w artykule: Jak “zrobić doktorat”, gdy nie zrobi się tego zaraz po studiach.
4. Jak przydatne są …hybrydy
Tak, tak, dobrze czytacie, najpierw doktorat, potem hybrydy (nie żadne naukowe, tylko te paznokciowe). Nigdy nie znosiłam żelowych paznokci, rzadko w ogóle je malowałam, a tu hybrydy. I to koniecznie w moim ulubionym kolorze – kobaltowym.
Hybrydy były dla mnie jednym z ważniejszych odkryć ostatnich lat, głównie ze względu na ich trwałość, elegancję i szacunek do paznokci.
5. Jak pielęgnować pasję kinomanki
Od siedmiu lat co roku uczestniczę w Festiwalu Filmowym “Prowincjonalia” we Wrześni.
Wszystko zaczęło się od Arlety – kochanej wrześnianki, która zaprosiła nas na tych 5 zimowych dni do swojego nowego mieszkania. Piszę nas – bo ten wyjazd celebruję z córką, znaną bardziej jako Ania w kinie. I tak zostało już na 7 lat. A sam Festiwal jest niezwykły, taki swojski, bez czerwonych dywanów i fanfar, gdzie po seansie można wypić piwo z reżyserem i do rana dyskutować z fanami polskiego kina.
6. Czytać na czytniku
Dostałam od córki w spadku Kindle’a (Ania przesiadla się na inkBooka) i nie mogę się od niego oderwać. Z pewnością nadrobiłam już lata książkowej niełaski i zdobyłam miano niestatystycznego Polaka. Wspomniana Ania już niedługo spróbuje wam podrzucić kilka pomysłów na to, jak znaleźć czas na czytanie nawet wtedy kiedy czasu (zdawałoby się) nie ma.
7. Jak zrobić samodzielnie ruskie pierogi
Przepis jest prosty – a ja go narysowałam:
8. Jak uprawiać power-walking
Nie lubię siłowni i jazdy na rowerze. Po młodzieńczej formie nie zostało śladu, a do biegania skutecznie zniechęcił mnie ten, kto powiedział, że bieganie jest naturalne …dla szczurów. Gdy szybki marsz nazwano power-walkingiem i zaliczono do akceptowanych sposobów ruchu, zaczęłam maszerować systematycznie.
OK, zrobiłam jeszcze jedną ważną rzecz – założyłam Nauczoną (a wraz z nią zapoznałam się z domenami, hostingami, szablonami i innymi niezbędnikami blogerki). Dzięki temu mam platformę do dzielenia się wiedzą czy doświadczeniem – nawet tak nietypowym jak dzisiejsza lista. Chciałabym dowiedzieć się o waszych “rzeczach, których nauczyłam się po…” – po “40”, po “30”, po przejściu na emeryturę czy po zostaniu freelancerem. Napiszcie w komentarzach!
Podsumowując – całkiem nieźle i dobrze wykorzystałaś ten czas 🙂
Pozdrawiam
Świetny wpis! Można zupełnie inaczej spojrzeć w przyszłość.
Gratuluje osiągnięcia tylu sukcesów i powodzenia!
Pozdrawiam serdecznie!
http://paulinabialecka.blogspot.com/
swietny blog 🙂 z przymruzeniem oka i dystansem 🙂 gratuluje wszystkich zrealizowanych celow i trzymam kciuki za kolejne 🙂
zapraszam do mnie…zobacz jak realizuje swoje plany/spelniam marzenia
https://brbadventures.wordpress.com/
Kasia
Ja mam dopiero 42, więc jestem świeżo po 40 😉 Ale dopiero teraz moje życie nabiera rozmachu! Zdecydowałam się zostawić stary związek, pobyć sama a następnie wejść w nowy. Cudowny nowy związek za który codziennie sobie dziękuję! Poza tym spotkałam na swojej drodze wspaniałych ludzi, którzy pomogli mi popchnąć się do przodu i na nowo pokochać siebie.
Zycie po 40 jest najlepsze!!
gratuluję i trzymam kciuki 🙂
Teraz ja…..po 30 -tce dzieci, praca, dom, dzieci praca dom……Po 40-tce dzieci, praca, dom, dzieci praca dom..
Teraz ja.. po 50-tce..coś dla siebie. Dzieci właściwie na swoim, uwolniona od starego życia rodzinnego,
Teraz mogę uczyć, pracować..teraz mogę popatrzeć wstecz…
Teraz ja..po 50- tce kolejne studia podyplomowe dla siebie..
Teraz ja..mnogę czytać kiedy chcę i co chcę..
Teraz ja …mogę się dzielić mim doświadczeniem i co ciekawe mogę się dalej rozwijać..podejmować nowe wezwania
Teraz ja …jestem zaskoczona sama sobą..
Teraz ja…lubię samą ..siebie….a kiedyś tego nie było ani po 30 -tce ani po 40-tce
Każda musi odkryć swój czas…
Ja jestem po 30. I jestem na etapie, że robię to co lubię, nawet jak inni kręcą nosem, że nie wypada, że tak „nie wolno” – czuje, że żyje w zgodzie ze sobą i to jest dla mnie najważniejsze. Poza tym, na etapie, w którym jestem przestawiłam wartości – chcę być i jestem szczęśliwa. Mam za co dziękować. Każdego poranka -dziękuję, że się obudziłam i mogę żyć:)
Czekam na więcej. Doskonale się czyta 🙂
Bardzo inspirujący wpis. Cały blog fajnie sie zapowiada. Tak trudno trafić na fajne blogi pisane przez moich rówieśników. Dzięki i powodzenia!
Dziękuję za ten wpis. Cieszę się, że jest nas tu coraz więcej 🙂
Robimy różne rzeczy w różnym wieku. Moje zmiany zaczęły się po 60. W tej chwili jestem właśnie na kolejnym progu. Jest Wyjątkowy. Cieszę się D. że będę mógł czytać, co Ty proponujesz światu. Pierwsze, co sobie postanowiłem, to spotkanie we Wrześni. Czy dobrze się doliczyłem, że to już za kilka miesięcy?
Już się cieszę na spotkanie 🙂 Festiwal „Prowincjonalia” odbywa się zawsze w od środy do soboty w drugim tygodniu ferii zimowych w Wielkopolsce.
Moje życie zawodowe właśnie zaczęło się po …40. Uczę się jak najlepiej nauczać . Po raz pierwszy robię to co czuję i jeszcze wiele przede mną.
Z pewnością będę często tu zaglądać Danusiu
Po czterdziestce „tylko”: 1. Urodziłam trzeciego fantastycznego syna. 2. Ukończyłam kolejne studia podyplomowe
( zresztą w doborowym, Twoim towarzystwie). 3. Bez strachu po raz pierwszy wjechałam windą na taras widokowy Pałacu Kultury i w ogóle po raz pierwszy na Tour Eiffel. 4. Po raz pierwszy wsiadłam na pokład samolotu bez strachu.5. Po ćwierćwieczu stabilizacji, podjęłam wyzwanie i zmieniłam pracę. 6. Mam wielu nowych znajomych i ciągle tych tych samych Przyjaciół 🙂
Czasami szczęśliwy los pozwala spotkać nam ludzi ważnych w naszym życiu. Chyba miałyśmy wielkie szczęście. Pozdrawiam i z ciekawością czekam na więcej…
Danusiu. Cóż mam powiedzieć. Chapeau bas. Dla mnie… cóż dużo osobistej refleksji. Dziękuję.