Wielkimi krokami zbliża się nowy rok, a kanały społecznościowe zdają się żyć w tym tygodniu jeszcze bardziej niż zwykle planowaniem, organizacją i, rzecz jasna, noworocznymi postanowieniami. Sama jestem w trakcie rozpisywania zadań na najbliższe tygodnie i miesiące, dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z Tobą kilkoma sposobami na plany noworoczne.
Specjalnie nie użyłam zwrotu “postanowienia”, bo do nich podchodzę raczej sceptycznie, ale poświęcę też kilka zdań tym, którzy nie wyobrażają sobie lepszego rozpoczęcia roku niż wizji, że za rok będą szczuplejsi, piękniejsi, mądrzejsi, a do tego rzucą palenie. Plany – te codzienne i te większe, to już coś bardziej namacalnego, realnego do wykonania, a przede wszystkim potrzebnego i w tym zabieganym i w tym rozleniwionym życiu. Dlatego dziś przedstawiam kilka pomysłów które pomogą Ci takie plany noworoczne ułożyć, ukonkretyzować i urozmaicić.
1. Nie rób postanowień. Chyba, że musisz - wtedy rób je dobrze.
Przez postanowienia rozumiem wielkie plany, które zazwyczaj cierpią na jeden z poważnych grzechów: są albo niekonkretne (“w tym roku na pewno schudnę!”), albo niemierzalne (“w nowym roku będę bardziej dbać o przyjaciół”) albo po prostu nierealne (“nigdy nie uprawiałam sportu, ale od 1 stycznia będę codziennie przez godzinę biegać”). Jasne – każda wielka zmiana może zacząć się od wielkiego postanowienia, ale odpowiednie jego sformułowanie ma realny wpływ na powodzenie całego przedsięwzięcia.
Wyznaczanie osiągalnych celów to temat na osobny wpis, ale w przypadku planów noworocznych skup się na tym, aby Twoje postanowienia były wykonalne i możliwe do kontrolowania. Wykonalne, czyli często mniejsze niż wyidealizowane sukcesy, takie, które nie zniechęcą nas na starcie. Klasyczny przykład? Zamiast obiecywania sobie maratonu przygotuj się i wystartuj w biegu na 5 km (albo za cel obierz sobie przebiegnięcie 5 minut bez przerwy). Z kolei możliwość kontrolowania celu pomoże Ci przezwyciężyć kryzysy. Wyobraź sobie, że chcesz schudnąć 10 kilogramów. Jeśli nie wyznaczysz sobie punktów kontrolnych, to po pierwsze możesz odkładać “zabranie się do roboty” w nieskończoność, a po drugie wpaść w panikę na początku grudnia 2017, bo zostało jakieś 20 dni na zrzucenie zdecydowanie zbyt wielu kilogramów. Rok to strasznie dużo, więc planuj kontrolę celów przynajmniej co miesiąc.
Na koniec wywodu o postanowieniach jeszcze nietypowy pomysł – może warto przemyśleć sprawę i nie zaczynać misji “nowa ja” 1 stycznia? Jest wtedy zimno, ciemno, niewyspanie, a większość postanowień bierze w łeb jeszcze przed Blue Monday czyli najsmutniejszym dniem w roku (spokojnie, z tym najsmutniejszym to akurat pseudonauka). Może zaczniesz właśnie szesnastego stycznia? A jeszcze lepiej – wyznacz sobie krótszy czas na spełnienie postanowienia niż 365 dni. 120 czy 180 dni mobilizacji też wystarczy żeby osiągnąć wspaniałe rzeczy.
Swoją drogą, jeśli szukasz dobrego poradnika dotyczącego postanowień naukowo-językowych zajrzyj na blog Agnieszki, która spisała sporo wskazówek właśnie na ten temat.
2. Wybierz sobie słowo
O idei “one little word” przeczytałam rok temu na blogu Kasi. W skrócie cała akcja polega na wybraniu słowa-przewodnika, które ma stanowić swego rodzaju motto na nadchodzący rok – pomagać dokonywać wyborów czy utrzymywać plany w ryzach. Korzystając z okazji, że zaczynałam wtedy tworzyć swój album Project Life, stwierdziłam, że wykorzystam one little word do “strony startowej”. Jakie słowo wybrałam? Balance, bo rok temu o tej porze brakowało mi właśnie równowagi pomiędzy różnymi zobowiązaniami. Trudno powiedzieć w jakim stopniu wybranie tego hasła przełożyło się na mój rozwój, ale pamięć o nim była jedną z wielu cegiełek, które pomogły uporać się z kilkoma “obciążnikami” na drodze do upragnionej równowagi. Czy warto więc wymyślać swoje one little word? I czy ma magiczny wpływ na nasze plany? Akurat w przypadku noworocznych wyzwań, o magii mówimy na ogół przez pierwszych kilka dni, ale rozmyślania nad takim słowem mogą Ci całkiem realnie pomóc. Wymaga to analizy sytuacji teraźniejszej i sformułowania oczekiwań na przyszłość, a to bardzo dobry start do planowania roku. No, chyba, że wybierzesz słowo, które po prostu ładnie brzmi – wtedy z autorefleksji nici, ale może nauczysz się pisowni nowego słowa.
Co z moim słowem na 2017? W tym roku, w albumie pojawi się “Commit” czyli angielski czasownik oznaczający zaangażowanie, zdecydowanie, poświęcenie danej sprawie – kiedy z równowagą jest dużo lepiej, można działać dogłębniej. Poza tym, każdy kto wykonywał kiedyś komendę git commit, git push wie, czym między innymi planuję się zająć z jeszcze większym zaangażowaniem (a jeśli nie wykonywaliście, to bez obaw – o nauce programowania w tym roku na Nauczonej będzie sporo). Swoją drogą, mama-Nauczona również stosuje w tym roku one little word, ale o tym oficjalnie dowiesz się z jej kolejnego wpisu, tuż po sylwestrze 🙂
3. Rób coś przez miesiąc
Ustaliliśmy już, że 365 dni to potwornie dużo, rok dużo lepiej trawi się w dwunastu 30-dniowych porcjach. Ciekawym pomysłem na próbowanie nowych rzeczy i wyrabianie sobie nawyków jest po prostu robienie czegoś przez miesiąc. Układ jest prosty – przez 30 dni robisz jakąś czynność, a na końcu decydujesz czy wpłynęła pozytywnie na Twoje życie i czy warto stosować ją na stałe (po miesiącu jest już o tyle łatwiej, że udało Ci się pewnie wyrobić nawyk i kontynuacja jest dużo prostsza). KIlka pomysłów na miesięczne wyzwania:
- 10 minut medytacji (warto wspomóc się appkami – Headspace lub Calm)
- 30 minut czytania przed snem (bardzo pomaga w tym zakup lampki nocnej – od kiedy ją posiadam nie mogę zasłaniać się już niewyobrażalnie ciężkim zadaniem wstawania do gaszenia światła po drugiej stronie pokoju)
- codzienna pobudka o 6:00
- prowadzenie dziennika wdzięczności – zapisywanie jednego zdania “za co jestem dziś wdzięczna”
- miesiąc bez scrollowania facebooka
- 30 dni bez windy
- miesiąc robienia sobie lunchboxów do pracy/szkoły
4. Rób coś codziennie
Brzmi mało odkrywczo prawda? Ale w sieci roi się od wyzwań, które zakładają robienie jednej drobnej rzeczy codziennie i tym sposobem stworzenia listy 365 małych osiągnięć czy radości. Często kolejność ich jest już niejako ustalona przez wyzwanie, ale bardziej praktycznym sposobem jest dopasowywanie kolejności wykonywania wyzwań do okoliczności i skreślanie ich na liście. Zamiast 365 można też spisać 200 czy 300 działań. Kopalnią inspiracji jest pinterest, a poniżej kilka pomysłów ode mnie:
- Odezwij się do dawno niewidzianej osoby
- Zorganizuj wieczór z grami (planszowymi, towarzyskimi, a może turniej gier na konsolę?)
- Zrób sesję zdjęciową swojemu dziecku/przyjaciółce/samemu sobie
- Uporządkuj szufladę ze skarpetkami i wyrzucić wszystkie ofiary pralkowego pożeracza skarpetek. Życie jest piękniejsze w ładnych skarpetkach
- Pojedź/pójdź do pracy lub na uczelnię inną drogą
- Napisz pozytywną recenzję na fanpage’u swojej ulubionej restauracji
- Usuń z telefonu wszystkie aplikacje, których nie używasz
- Zrób listę książek, które chcesz przeczytać (i zacznij je czytać!)
- Upiecz i udekoruj ciasteczka
5. Planuj nie tylko w Nowy Rok
Okres świąteczno-noworoczny sprzyja podsumowaniom, trudno się z tym nie zgodzić. Ale kluczem do realizacji planów jest tworzenie ich nie tylko raz w roku, a raczej regularna ich kontrola. Ja posługuję się systemem bullet journal, który jest z jednej strony dobrym “porządkowaczem” codziennych obowiązków, ale pozwala też mi tworzyć listy, na których opieram swoje plany na przyszłość. Więcej o zasadach bullet journalingu możesz przeczytać w tym artykule. W internecie znajdziesz mnóstwo inspiracji dotyczących zarówno pomysłów na sekcje w journalu, ale i graficznych ozdób. No właśnie, w przypadku wielu ludzi, bullet journale to małe dzieła sztuki, z wypracowanymi rysunkami, wstęgami czy kaligrafią. Żmudna praca nad takimi szczegółami jest oczywiście przyjemna, ale zdarza mi się jedynie od czasu do czasu. Na co dzień prowadzę swój bujo w sposób dużo bardziej minimalistyczny.
Czas na Ciebie! Podziel się ze mną i czytelnikami swoimi pomysłami na planowanie. A może masz już gotowe plany noworoczne? Daj znać w komentarzach.
Bardzo ciekawy, merytoryczny wpis. Niebanalny, a o to właśnie chodzi 🙂 super! Będę wracać 🙂
rób coś przez miesiąc- właśnie tak zamierzam zrobić w tym roku: 30 dni ćwiczeń, 30 dni bez fast foodów, 30 dni bez słodyczy, 30 dni w spódniczkach/sukienkach, itp 🙂
Właśnie! Grunt to dobry plan, w którym będzie zachowana równowaga między tym, co chcemy zrobić, a tym, co już robimy, żebyśmy nie stracili motywacji przez brak czasu. Zapraszam też do siebie na Symphonię, gdzie trwa cykl 10 Lekcji 2016, gdzie piszę o tym, co wniósł do mojego życia 2016 🙂 https://idyllliumetsymphonia.wordpress.com/2016/12/31/podsumowanie-2016-lekcja-3/
Przez cały grudzień sprawdzałam czy Bujo jest dla mnie i przepadłam 😀 Nie mogę się już doczekać nowego roku 🙂 Postanowienia na nowy rok zrobione, rozpisane na drobniejsze cele, a niektóre już się nawet realizują. Czuję, że to będzie bardzo dobry rok 🙂
Mój plan, to zacząć planować na piśmie, a potem jeszcze to czytać. 🙂
Pod drugą częścią też się podpisuję 😉
numer 1 noworocznego planu to składanie upranych ubrań do szafy a nie do kosza z prasowaniem ( tam tylko idą wyjątkowe rzeczy ktore naprawdę trzeba uprasować )
–> Joanna :), z tym praniem miałam podobnie :). Parę lat temp wprowadziłam tę zasadę i pomogło 🙂 bardzo 🙂