Czy my, rodzice, rzeczywiście możemy mieć jakiś wpływ na szkolne wyniki naszych dzieci? Oczywiście, wystarczy spojrzeć na wyniki rankingu Hattiego, powstałego z analizy czynników wpływających na efektywność uczenia się. Jak się okazało rodzice mają większy wpływ niż chociażby nauka w małych grupach czy zajęcia pozaszkolne.
Większość rodziców myśli, że gdy “dopilnuje”, to latorośl bezpiecznie dotrze do drugiego brzegu. W mojej rodzinie systematycznie co jakiś czas przypomina się wstydliwą historię kiedy złapano mnie na sytuacji, gdy wychylałam się przez okno z pierwszego piętra wprost na piaskownicę z bawiącą się kilkuletnią Anią. Na pytanie co robię, odpowiedziałam: “patrzę żeby Ania się nie przewróciła”. Bezsens tego mojego działania właściwie odczytałam dopiero po latach. Wcześniej wierzyłam w “moc” rodzicielskiego OKA/spojrzenia. Często takie postawy obserwuję u rodziców nie tylko maluchów, ale też nastolatków. Rodzicom wydaje, że jak będą pilnie obserwować, kontrolować, rozliczać, to licealista nie zboczy z obranego azymutu: plan, sprawdzian, matura, studia itp.
Drugi aspekt przywołanej niechlubnej historii, związany jest ze strachem przed skutkami doświadczania przez dziecko świata: “a bo sobie kolano zetrze, a bo się uderzy w głowę”.
Podobnie w postawach rodzicielskich widzę chęć ochronienia dziecka przed “stłuczeniami” wywołanymi porażką (złym stopniem, krytyką, ). Wykonują za nich zadania domowe, tłumaczą ich “chwilową niedyspozycję”, zwalniają z wf. Stąd wzięło się pojęcie “rodzicielstwa curlingowego”. Kojarzycie ten sport, w którym zawodnicy specjalnymi miotełkami “czyszczą” lód? Podobnie rodzice “curlingowi” usuwają przeszkody z drogi swojego dziecka.
A obecność rodzicielska jest potrzebna i w pewnym sensie “czuwanie” również – ale mądre i o tym właśnie jest kurs Matura Pod Kontrolą. O mądrości rodzicielskiej pomocy. I o tym, że można przełożyć akcenty z kontroli, na życzliwą obecność, wcześniej wprowadziwszy dziecko w świat odpowiedzialności za swoje uczenie się.
Ponieważ otrzymałam wiele pytań związanych z kursem postanowiłam odpowiedzieć na nie łącznie przy okazji tego artykułu:
Dlaczego ten kurs jest tylko dla maturzystów?
Nie jest tylko dla maturzystów, mogą w nim wziąć udział rodzice wszystkich nastolatków. A im wcześniej rodzic zdecyduje się na kurs, tym szybciej zreflektuje swoje rodzicielskie działania i tym szybciej dziecko uzyska fachowe wsparcie.
Czy mimo, że nie jestem pedagogiem mogę prawidłowo wspierać moją córkę?
Oczywiście 🙂 Wystarczy rodzicielska mądrość i kilka technik, które poznasz podczas kursu.
Dlaczego warto kupić ten kupić?
Ponieważ jest unikatowy i wartościowy: zyskuje i dziecko i rodzic.
Jak będę pracowała z kursem?
Codziennie przez 7 dni na twoją skrzynkę będzie przychodziła lekcja w postaci pdf oraz dodatkowo szablony planów, harmonogramów i innych materiałów. Zadaniem uczestników kursu będzie zapoznanie się z materiałem i wykonanie zadań.
Czy kurs mogą realizować oboje rodzice?
Jak najbardziej – spodziewajmy się wtedy podwójnego efektu 🙂
Czy poza darmową lekcją i kalendarzem rodzica maturzysty będą jeszcze jakieś bonusy?
Oczywiście! Na przykład taki, że nauczysz się sketchnotingu!
Jeśli masz więcej pytań na temat kursu „Matura pod Kontrolą”, napisz do mnie przez fanapage Nauczona – chętnie na nie odpowiem. Dodatkowe informacje na temat kursu znajdziesz tutaj.
A już dziś możesz zapisać się na listę oczekujących na kurs. Warto ponieważ gwarantuje Ci ona zniżkę, a od razu po zapisie otrzymasz dostęp do bonusowych materiałów. Wystarczy, że skorzystać z formularza poniżej:
Brak komentarzy