Humaniści są równie inteligentni, co matematycy
Kiedy w 1815 r. na Kongresie Wiedeńskim wielcy ówczesnego świata zastanawiali się jak to się stało, że armia Napoleona podbiła większą część Europy, padła zaskakująca odpowiedź. W szkołach oficerskich Napoleon kazał nauczać matematyki i gry w szachy. Dlatego, po 1815 r. w przodujących wówczas państwach świata matematykę wprowadzono do edukacji powszechnej (sam cesarz był wielkim miłośnikiem matematyki, w geometrii istnieje nawet twierdzenie Napoleona). Prawie przez dwieście lat żyliśmy w przeświadczeniu, że ucząc się matematyki rozwijamy szczególny typ inteligencji i kultury logicznej. Dokładne badania pod koniec XX w. niestety obaliły ten, bardzo przyjemny dla matematyków, mit. Okazało się, że nauka matematyki nie wpływa istotnie na rozwój intelektualny człowieka, podobnie jak nauka jakiegokolwiek innego przedmiotu. Humaniści są równie inteligentni, co matematycy.
Gdzie szukać matematyki?
Powstaje więc pytanie – po co komu matematyka? Tym bardziej, że wybitny przedstawiciel szkoły lwowskiej (największego wkładu międzywojennej nauki polskiej do nauki światowej) profesor Hugo Steinhaus mawiał tak: „Nie ma sensu uczyć matematyki. Większość uczniów i tak jej nie zrozumie a ci nieliczni, którzy zrozumieją są na tyle zdolni, że nauczą się sami”. Otóż, nauczanie matematyki ma taki sam cel jak nauczanie języka polskiego, angielskiego, historii czy chemii. Chodzi o to, żeby posiąść pewną kulturę i znajomość rzeczy, która odróżnia nas od protoplastów skaczących po drzewach. Matematyka jest wszędzie. W tablecie, czy smartfonie, na którym czytasz ten tekst. W samochodzie, twoim mieszkaniu, ubraniu a nawet w lekturach z języka polskiego.
Szóstka na maturze też jest pojęciem matematycznym
A Ty niebawem zdasz maturę, czyli otrzymasz „świadectwo dojrzałości” – dokument, który zaświadcza, że jesteś dojrzały (lub dojrzała) do rozpoczęcia studiów. Chociaż nie musisz być tego świadom, masz w sobie kulturę słowa i kulturę przedmiotu. Rozumiesz abstrakcję, masz w sobie ciekawość. Posługujesz się syntezą i analizą. To wszystko przez wiele lat nauki ćwiczyli w Tobie dobrzy nauczyciele. Być może byli wśród nich poloniści, chemicy, historycy albo matematycy. A może należysz do grona osób, które matematykę pokochały i rozumieją ją głębiej. Być może będziesz matematykę studiować, a może nawet odkrywać… Pamiętaj, że człowiek dąży do szczęścia, chociaż różnie je definiuje. Uszanuj przekonania kolegów nie-matematyków i pokaż im, że jednak warto było matematyki się uczyć. Tak jak warto uczyć się każdego innego przedmiotu i warto być ciekawym świata. Wielki niemiecki filozof Immanuel Kant mawiał, że „tyle jest w poznaniu nauki, ile jest w nim matematyki”. I chyba rozumiesz, że szóstka na maturze też jest pojęciem matematycznym, czego ci życzę. 🙂
A jak zdać maturę nie lubiąc matematyki?
Polecam swoją książkę, w której wybrano około 60% materiału z profilu podstawowego, stanowącego około 90% tego, co sprawdza matura. Wszystko co tu się znalazło da się nauczyć w ciągu 20 lekcji. Uczeń nie lubiący matematyki męczy się w trakcie rozwiązywania zadań. Lepiej przeczytać rozwiązania, podpatrzeć je, niż tracić czas na wyważanie otwartych drzwi. Taka metoda gwarantuje sukces.
Jak zdać maturę nie lubiąc matematyki
Autor: Mariusz Kawecki, z wykształcenia matematyk i filozof. Zawodowo czynny nauczyciel a przez wiele lat programista w segmencie MSP oraz multimediów. Zainteresowany filozofią nauki, historią, dobrą książką. Prowadzi klasę matematyczną z autorskim programem nauczania, prowadzi kursy przedmaturalne z matematyki. Popularyzuje królową nauk.
Sama nie musiałam zdawać matury z matematyki i tego nie zrobiłam, ale dziś żałuję. Uważam, że matematyka w wymiarze podstawowym powinna być obowiązkowa na maturze. Myślę, że nie ma nikogo, kto rzeczywiście byłby „nogą z matematyki”. Niektórzy tylko sami to sobie wmawiają lub… wmawia im to ktoś. Ta dziedzina nauki jest jak najbardziej potrzebna i ciekawa! Grunt to dobry nauczyciel i pozytywne podejście do nauki, a nie wmawianie sobie na starcie, że czegoś nie zrozumiemy.
Przez bardzo długi czas matematyka i ja nie należeliśmy do zgranej paczki. Można nawet powiedzieć, że niespecjalnie za sobą przepadaliśmy.
Dopiero parę lat po studiach sięgnąłem po kompendium z matematyki, kupione jeszcze w liceum plus darmowe kursy w internecie – z ciekawości, trochę z chęci przypomnienia. Nagle odkryłem, że to co kiedyś odrzucało teraz fascynuje 🙂
Przyjaźń dojrzewa, czasami latami 😉
to pięny wpis motywujący dla tych co zaprzyjaźnić się nie mogą ;), dzięki 🙂
Pracuję jako inżynier i z matematyki korzystam na codzień. Nie uważam, że każdemu przyda się znajomość całek, pochodnych czy choćby funkcji trygonometrycznych. Uważam jednak, że podstawowa wiedza: umiejetność liczenia pól figur, procenty czy proporcje są niemal niezbędne Bez tego trudno przeliczyć ilośc składników potrzebnych do upieczenia ciasta w większej blasze czy oceny ilość płytek potrzebnych do wyłożenia łazienki.
Nigdy nie przepadałam za matematyką – i generalnie za jakimikolwiek przedmiotami ścisłymi. Miałam z nich w sumie niezłe oceny – ale kompletnie mi one „nie leżały” i ich nauka była dla mnie strasznie nudna i monotonna. Jestem typową humanistką, nic na to nie poradzę. I cieszę się niezmiernie, że akurat swojej matury z matematyki zdawać nie musiałam.
Za moich czasów matma nie była obowiązkowa – niestety. Uważam, że pewne podstawy każdy powinien umieć, tak samo jak pisać i czytać.
Za moich czasów matura z matematyki nie była obowiązkowa i do tej pory żałuję, że jej nie zdawałam:) Matura… kiedy to było 😉
Matura już na szczęście dawno za mną, ale muszę przyznać że matematyka nigdy nie należała do moich ulubionych przedmiotów.