Szybki angielski – czy wreszcie nauczę się angielskiego?

szybki angielski tytuł- zmn

Szybki angielski – czy wreszcie nauczę się angielskiego?

Każdy ma jakieś niespełnione marzenie związane ze swoją edukacją. Jeden chciałby umieć ładnie pisać, inny znać nazwy geograficzne, by popisać się w wakacyjne deszczowe dni podczas zabawy w państwa-miasta. Są tacy, którzy do dziś marzą by dobrze grać w siatkówkę, aby zabłysnąć na wczasowym boisku lub z fasonem zjechać ze stoku na nartach. A wiele jest osób, szczególnie w wieku średnim, którzy by dali dużo aby za granicą dogadać się po angielsku, wysłuchać wykładu w języku niemieckim, czy też zrozumieć francuską piosenkę.

Ja też należę do tej grupy. Chciałabym “słyszeć” po angielsku, a może też i trochę więcej mówić. Ale nigdy mi się to nie udało.

Historia

Język angielski to moja pięta achillesowa – od dawna. Pierwszy kontakt z tym językiem zaliczyłam dopiero na studiach – przez dwa lata mieliśmy obowiązkowy lektorat z j.angielskiego. Potem wielokrotnie podejmowałam próby uczenia się “na poważnie”. Były kursy językowe ze znakomitymi lektorami, była nauka samodzielna w ESKK i prenumerata “Angielskiego dla każdego”. Były wreszcie indywidualne lekcje z córką, która miała już na koncie liczne sukcesy pedagogiczne w postaci prawie stuprocentowej matury z rozszerzonego angielskiego jej podopiecznych, a potem została absolwentką jednej z najlepszych anglistyk w Polsce. I co? I nic – z własną matką nic nie działało.

Najbliżej etapu średniozaawansowanego byłam przed egzaminem doktorskim, który w wielkim stresie jakoś zdałam. Ale potem nic mi już języka nie rozwiązywało. Aż do ubiegłego roku, kiedy natrafiłam na “szybki angielski”.

Szansa?

Sama nazwa, przekornie mnie zniechęciła, bo wszystko co ekspresowe w uczeniu się jest zazwyczaj zwykłą ściemą. Ale gdy usłyszałam, jak wygląda metodyka pracy metodą Colina Rose i jak bliska jest ideom głoszonym przez neurodydaktyków – nie miałam argumentów. Przed oczami miałam siebie, która łokciem dotyka ściany, stołu i powtarza “elbow, elbow, elbow”, która rysuje i śpiewa, skacze i koloruje. I poczułam ciekawość do podjęcia eksperymentu. We wrześniu rozpoczęłam kurs i możecie domyślać się, że mój sceptycyzm był duży, skoro dopiero teraz o tym piszę.

I nadal do końca nie wiem czy to ja eksperymentuję z metodą, czy raczej metoda sprawdza swoją skuteczność na o(d)pornym uczniu. Jak do tej pory przebiega eksperyment?

To co ma ten kurs, a czego nie miały inne kursy ?

Metody przyjazne mózgowi

Kurs składa się z dwudziestu czterech godzinnych lekcji z lektorem i minimum 120 minutowej pracy na platformie w tygodniu. Lekcje rzeczywiście pobudzają wszystkie zmysły. Są niezwykle angażujące, czas jest wykorzystany w 100%. Właściwie nie wiadomo, kiedy mija 60 minut.

Platforma zawiera nowe lekcje w postaci bardzo wielu aktywności, nie ma się więc wrażenia dłużyzn, nie odczuwa się znudzenia. Trener monitoruje czas spędzony w internecie przez kursanta i wysyła sms-em motywujące sygnały.

szybki angielski1 zmn
szybki angielski - zmn

Atmosfera przyjazna kursantowi

W mojej grupie kursowej jesteśmy tylko dwie: ja i moja koleżanka Iza, z którą się doskonale rozumiemy. Nie rywalizujemy, pomagamy sobie. Trenerka – też Iza, docenia nasze sukcesy zamiast ciągle korygować nasze błędy. Zajęcia odbywają się w dniu i o godzinie wybranej przez nas i jest to godzina ósma rano, kiedy nasza produktywność jest bardzo wysoka.

Opiekunka kursu, Gosia, zawsze czeka na nas z ekspresową kawą, a czasami z dodatkowymi niespodziankami.

szybki ang.5 - zmn

"Jak mi idzie?"

Dużo sobie już przypomniałam, chociaż jeśli chodzi o zapamiętywanie nowych słów czy idiomów, to idzie mi to dość opornie.

Po raz pierwszy w życiu nie boję się otworzyć buzi, by coś powiedzieć po angielsku (napisałam TO!).

Słyszę (tu zawsze było najgorzej) ciągle nie za wiele.

Na platformie spędzam minimum 5 godzin tygodniowo, chociaż gdy odsłuchuję tekst kursu przygotowany na tle muzyki klasycznej zdarza się, że … przysnę.

Ponieważ proces jest dość dynamiczny zapraszam was na fanpage – gdzie co tydzień będę umieszczać bieżące informacje (#szybkiangielski #Dangielski). Trzymajcie kciuki.

PS: To nie jest wpis sponsorowany.

Fot. PracowniaEdukacjiiCoachingu

3 komentarze

  • Agnieszka Gorońska

    Takie posty to ja dopinguję zawsze!
    Więcej języków obcych dla wszystkich! DLA WSZYSTKIIIIICH! MUAHAHAHA!

  • Kasia Motyka Kocikowa Dolina

    Od dawna obiecuję sobie, że sięgnę nareszcie po angielski. Leniuch ze mnie… cóż się dziwić dzieciom, jak dorosły ma problem z zabraniem się do nauki.
    Szkoda, że nie mogę uczyć sę z Wami, byłoby raźniej i zawsze mobilizacja inna 🙂
    Danuś, gratulacje, że realizujesz swoje postanowienie 🙂
    Uściski – Kasia

  • Gosia

    Danusiu, czytając przypomniałam sobie moje początki z szybkimangielskim z moimi obawami. I było na początku różnie… śmiesznie i wesoło. I to co było niemożliwe dla anty- jezycznej Gosi, opornej, odpornej na języki obce UDAŁO się ???Trzymam kciuki ?